Powrót do wszystkich

Spotkanie wolontariuszy pomagających uchodźcom

Spotkanie wolontariuszy pomagających uchodźcom
  Akcje   Pomoc Ukrainie   Wolontariat

Każdy, kto zdecydował się przez tyle tygodni trwać, by mierzyć się z ludzką biedą, musi mieć dobre serce. Gdybyśmy nie mieli mocnej, głębokiej motywacji, ta sytuacja by nas przerosła. Dziękuję, że jesteście i że Kościół oraz Caritas mogą na was liczyć – mówił dyrektor krakowskiej Caritas ks. Tomasz Stec do wolontariuszy, którzy przyjechali na spotkanie i do pracowników Caritas.

Za nami spotkanie wolontariuszy zaangażowanych w pomoc uchodźcom z Ukrainy, zwłaszcza w namiocie i w Punkcie pomocy na Dworcu. Dziękujemy wszystkim za udział, wspomnienia, a przede wszystkim za wielkie zaangażowanie i pomoc. Za ogrom poświęconego czasu i serca.

Jak to powiedziała p. Monika, nasza koordynatorka pomocy Ukrainie: 24 lutego rozlało się morze zła, ale równocześnie z ludzkich serc wylało się morze dobra, pomocy i poświęcenia. W bazie wolontariuszy, którzy zgłosili się do pomocy, jest prawie 400 nazwisk. Tych, którzy przywozili kanapki, zupę, ciasta, zakupy, firm, które pomagały, darczyńców, jest o wiele, wiele więcej. W sumie wsparcie jako wolontariusze niosło ponad 700 osób, a darczyńców nie potrafimy policzyć. Wszystkie imiona zna tylko Bóg.

Nieoficjalną, sobotnią część spotkania spędziliśmy na wspomnieniach i wspólnej zabawie. Na oficjalną, niedzielną część spotkania zebraliśmy się w kaplicy. Był z nami ks. Michał Kania, odpowiedzialny za funkcjonowanie Punktu Caritas na Dworcu i namiotu na placu Jana Nowaka-Jeziorańskiego w Krakowie oraz klerycy Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej, którzy od początku powstania namiotu przed dworcem pracowali w nim. Na każdego wolontariusza czekało podziękowanie podpisane przez Metropolitę Krakowskiego i pamiątkowy prezent od krakowskiej Caritas. Były też świadectwa wolontariuszy i podziękowania od przedstawicieli uchodźców, mieszkających w jednej z placówek Caritas.

Tak naprawdę Caritas jest silna siłą wolontariuszy, pracowników i tych, którzy stają koło nas i chcą sprostać trudnym wydarzeniom. Dzięki wam jesteśmy w stanie podołać tym wszystkim wyzwaniom – powiedział ks. Tomasz Stec podczas niedzielnego spotkania, które poprzedziło wspólną Eucharystię. – Nikt z nas nie miał gotowych rozwiązań, jak się zachować, jakie decyzje podjąć, bo sytuacja była wyjątkowa i nadzwyczajna. Ale właśnie dzięki wam, dzięki waszemu zaangażowaniu, z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że zdaliśmy ten trudny i bolesny egzamin z dobra, które działo się na dworcu, w namiocie oraz w różnych placówkach, gdzie pomoc była i nadal jest świadczona. Nie tylko w placówkach Caritas, domach zakonnych i parafiach, ale także w domach prywatnych, gdzie jeszcze wiele osób znajduje schronienie i bezpieczeństwo – dodał.

Ks. Stec wspomniał również o charakterystycznym krzyżu, który znajduje się w głównym miejscu refektarza w krakowskim seminarium duchownym. Ukrzyżowany Pan Jezus nie ma rąk, jedynie korpus i nogi. Kapłan wyjaśnił, za jednym z przełożonych, że ten Chrystus nie ma rąk, ponieważ są nimi wszyscy ci, którzy przygotowują się do kapłaństwa. – Chrystus nie potrzebuje rąk, bo ma was. Myślę, że te słowa można powiedzieć dziś o was: wy jesteście rękami Caritas, rękami Kościoła. Działacie w imieniu Kościoła, niosąc miłość, miłosierdzie, pomoc i dobroć właśnie tam, gdzie stała się ludzka tragedia. To jest Ewangelia w praktyce – podkreślił ks. Stec. – Pewnie były różne motywacje, żeby tam przyjść, niekoniecznie mocno religijne. Ale każdy, kto zdecydował się przez tyle tygodni trwać, by mierzyć się z ludzką biedą, musi mieć dobre serce. Gdybyśmy nie mieli mocnej, głębokiej motywacji, ta sytuacja by nas przerosła. Jeszcze raz wielkie podziękowania, których nie sposób wyrazić słowami. Dziękuję, że jesteście i że Kościół oraz Caritas mogą na was liczyć – wyraził wdzięczność dyrektor krakowskiej Caritas. Podziękowania oraz modlitwę kieruje także do wszystkich nieobecnych na spotkaniu wolontariuszy i pracowników.

Klerycy krakowskiego seminarium, którzy aktywnie włączali się w pomoc niesioną w namiocie Caritas na placu Jana Nowaka-Jeziorańskiego w Krakowie, przyznali, że sami wiele otrzymali dzięki tej niezaplanowanej w formacji praktyce. – Dla mnie, jako kleryka, ważne było też to, że mogłem z wami, wolontariuszami, przebywać i rozmawiać – podzielił się kl. Jacek. – Odkryliśmy na nowo, jak patrzeć na życie, ile dobra możemy zdziałać i jak sama pomoc nas rozwija – dodał kl. Jakub.

W wielu miejscach diecezji nasi wschodni sąsiedzi nadal otrzymują pomoc. przy krakowskim biurze Caritas powstało Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom. Monika Buzała dziękowała za otwartość, gotowość do pomocy i trwanie w niej. Jak podkreśliła, nigdy nie zdarzyło się, by pomoc nie została zrealizowana.

Po Mszy św. zaświeciło nam słońce. Ośrodek w Zakrzowie pięknie nas ugościł.